piątek, 30 października 2015

Dawne znajome i zazdrość Lilly. VII

Ruchliwe ulice Los Angeles przez, które przechodzili Dean i Alice. Oczywiście, jak na młodą parę przystało, trzymając się za rękę. Lilly już nie musiała chodzić z plastrem na głowie. Dochodzili właśnie do rogu ulicy na którym był sklep z ubraniami "Readme". Gdy nagle zza rogu wyłoniły się dwie niskie dziewczyny. Jedna w niebieskich, a druga w fioletowych włosach.
 - Co za dziwadła, u nas w...-Zaczęła Lilly
 - Jasminne ?-Objął dziewczynę w fioletowych włosach.
 - Dean! - Przedłużyła dziewczyna
"A ze mną to się na powitanie nie wita."- Pomyślała Lilly
 - Przedstawisz nas ?- Spytała lekko zirytowana Lilly
 - Prawie cię nie poznałem, przez te fioletowe włosy,ty moja blondynko! - Dziewczyna uśmiechneła się,a Lilly jeszcze bardziej się zdenerwowała.- No to, to jest Jasminne, a to...
 - Adrianna- wtrąciła się dziewczyna z kolorowymi włosami. Przytuliła Lilly i Dean'a.
 - To moja siostra.
Dean wymienił się z dziewczynami numerami i rozeszli się w swoje strony. Dean i Lilly szli bez słowa, aż w końcu chłopak zaprosił dziewczynę na kawę, na której wyjaśnił dziewczynie jak to razem na Greenwich studiowali prawo. Lilly w końcu wybaczyła Deanowi, gdy zadzwonił jego telefon. Gdy spojrzał na swój smartfon i widniało tam zdjęcie pięknej blondynki,a pod nim napis Jasminne. Odebrał i tylko zaczął rozmawiać i dziewczyna spytała się go, kiedy może do niego przyjść, ale rozmowa zaczęła się ciągnąć i w końcu poddenerwowana Lilly, gdy Dean skończył rozmawiać dziewczyna napisała SMS'a do Jasminne, że musi koniecznie się z nią spotkać. Gdy Dean poszedł do domu Lilly pod pretekstem spotkania z przyjaciółką została w kawiarnii. Po czterdziestu pięciu minutach, do kawiarnii weszła piękna fioletowowłosa Jasminne. Zaczęła jej grodzisz, że jak  nie odczepi się od Deana to ją chyba zabije.
- Słuchaj mała, To jest mój bliski przyjaciel i nie mam zamiaru Ci go odbijać, ale też nie mam zamiaru też zaprzestać się z nim kontaktowania. Na razie... 

wtorek, 27 października 2015

Kocham Cię... V

Dean po pomocy Alice od razu udał się do domu, lecz zastał tam tylko karteczkę "Jestem u Moniki". "Kurde, gdyby ona wiedziała" wiedział, że ona tak po prostu nie poszła do koleżanki tylko jest bardzo... Wkurzona. Nie wiedział gdzie mieszka Monika, bo tak od razu, by tam pojechał. Jedynym słusznym rozwiązaniem było czekanie na nią w domu. Siedział około 3 godzin na kanapie i myślał czy powiedzieć jej prawdę, czy ona coś wie. Żmudne oczekiwanie przerwało pukanie do drzwi.Pomyślał "Po co ona puka przecież ma klucze ?", lecz gdy otworzył ujrzał policjanta.
 - Dean Jacobs ?- Zapytał
 - We własnej osobie. O co chodzi ?
 - Zna pan Lilianne Stevens ?
 -Tak- Serce zaczęło bić mu szybciej. Co się stało ?
 - Została najprawdopodobniej pobita. Leży w szpitalu przy Dragon Street.
Przepchnął policjanta, nawet nie zamykał drzwi tylko od razu pobiegł do Kabrioletu i odjechał. Policjant zamknął za nim drzwi, pokręcił głową i pomyślał "Młode, a głupie". Myśli miał najgorsze, nawet przez chwilę myślał, że nie żyje. Mijał kolejne auta o mało nie wypadając z autostrady, którą jechał.
W końcu dojechał do szpitala, lecz już w drzwiach spotkał Lilly już w drzwiach z bandażem na czole. Bez najkrótszego słowa przytulił ją i zauważył łzę spływającą po jej prawym poliku.
 - Ej, mała nie płacz...-Powiedział do niej tak, ponieważ wiedział, że to lubi.
 - To byli oni, Ci sami co w parku.- Powiedziała płaczliwym głosem.
Wrócili do domu, gdzie Dean powiedział jej całą prawdę na co Lilly odpowiedziała "Kocham Cię"

wtorek, 14 lipca 2015

Pomoc Alice VI

Trwał zimowy poranek, lecz Dean już nie spał. Plecami był oparty o drewniany tylik łóżka w kolorze jasnego drewna. Nie miał na sobie bluzki miał na sobie tylko czarne bokserski, lecz nie było ich widać,  ponieważ mężczyzna od pasa w dół leżał pod błękitną kołdrą Lilly spała obok niego, lecz nie pod tą samą kołdrą, ale również w tych samych barwach garderoby. Zadzwonił telefon Dean nie spodziewał się kto to. Gdy spojrzał na telefon ujrzał nieznany numer. Gdy odebrał usłyszał głos zdenerwowanej Alice. Rozmowa ich była krótka dziewczyna powiedziała dziesięcio sekundowe zdanie, chłopak zapytał "Gdzie jesteś ?" po usłyszeniu odpowiedzi dodał "Już jadę". Od razu poszedł do sypialni otworzył szafę i natychmiast zaczął się ubierać w ciemno niebieską oddychającą koszulkę i czarne dżinsy do kolan, ale nie wszystko poszło po jego myśli.  Obudził Lilly, lecz wiedział, że musi się spieszyć, gdy zapytała go "Gdzie jedziesz ?" powiedział, że wezwali go do pracy i natychmiast wybiegł z domu i wsiadł do swojego czarnego kabrioleta. Ruszył w drogę, lecz zaraz po wyjechaniu w trasę usłyszał sygnał radiowozu.
- O cholera, nie teraz
Dean natychmiast zatrzymał nie na poboczu, lecz gdy policjant podszedł do jego okna to on od razu wyjął spod bluzki odznakę policyjną i z piaskiem opon ruszył dalej. Jak Dean dojechał na miejsce, które było oddalone tylko dwa kilometry od domu zobaczył czekającą na niego przy płocie Alice. Nie przywitali się tylko Dean od razu krzyknął "Gdzie ona jest ?" .Brunetka wskazała  na dom i zaczęła biec do środka, a on pobiegł za nią. Od razu zobaczył leżącą na podłodze blondynkę o nie małym biuście. Dean klęknął przy niej i zrobił dwa wdechy do ust. Następnie zaczął uciskać klatkę piersiową.
- Dzwonilaś po pogotowie ?- Zapytał chłopak
- Tak, przepraszam ja się kompletnie na tym nie znam, a ty byłeś najbliżej, a że jesteś w policji musisz się na tym znać.
-Nic się nie stało
W tej chwili weszło pogotowie i zabrało siostrę Alice do szpitala.
 - Dziękuje- powiedziała Alice
 - Nie ma za co

Nowa znajoma...Alice IV

Lilly od razu po zakupie domu poszła do swojej przyjaciółki Moniki. Natomiast Dean ruszył do Ericka swojego najlepszego przyjaciela. Szedł przy tym samym parku co pierwszy raz spotkał Lilly. Spojrzał na ta ławkę i od razu wyobraźił sobie tamtą noc, Lecz teraz siedziała tam  inna osoba. Dean uśmiechnął się.
Brunetka tam siedzącą miała mniej więcej 19 lat, była niska około 160 cm. Na sobie miała założone dżinsy i niebieski T-Shirt.
Gdy już przechodzil obok dziewczyny, staranował go biegnący z oddali mężczyzna. Nawet nie przeprosił, Dean wpadł na kolana dziewczyny siedzącej na ławce.
- Cholerni biegacze -krzyknął Dean i zaraz wstał z kolan dziewietnastolatki 
- Przepraszam, plaga biegaczy w dzisiejszych czasach.
- Nic się nie stało, ale jesteś mi winien kawę.
- W takim razie zapraszam.
W kawiarni Dean od razu zapoznał się z Alice. Rozmawiali o niczym specjalnym.
Mężczyzna od razu myślał czy powinien się w ogóle spotkać z nieznajomą ze względu na Lilly. Nagle zadzwonił telefon.
- Mogę ? - Dean zapytał się Alice
-Jasne, nawet się nie pytaj.
- Cześć Erick
- No wyjrzałem przez okno. Choć do nas.
- Ładnie tak zignorować mnie dla...
- Alice - przerwała  mu dziewczyna
- Erick
Alice była przyjemną osobą, choć z jej opowiadań potrafi być czasem ostra. No i oczywiście była bardzo sprytna i przebiegła.
Po zawarciu nowej znajomości trójka nowych znajomych rozeszła się do domów. Oczywiście Gentleman Dean musiał odprowadzić nową znajomą pod sam dom, a była już 12 w nocy.

niedziela, 12 lipca 2015

Kupno mieszkania. III

Dean poszedł do swojego banku o nazwie "Agrecole" . Gdy wszedł do banku myślał cały czas o Lilly. "Jak będzie wyglądało ich życie ?"  "Czy będą razem, a może przyjaciółmi ?" ,lecz tą burzę mózgów przerwało zaszuranie krzesła z fioletowym oparciem i siedzeniem . Gdy spojrzał na pracowniczkę banku miała nie ziemską urodę. Była blondynką, miała lekko kręcone włosy na końcach po lewej i prawej stronie głowy, bo tam właśnie opadały jej włosy na niemały biust. Koszula była oczywiście biała i przez nią widać było biały  biustonosz. Miala Nataly, bo tak Dean przeczytał na identyfikatorze 21-latki. Wypłata konta z banku przeszła bezproblemowo. Gdy wychodził z banku spotkał Lilly, Od razu poszli do hotelu po wszystkie rzeczy, lecz chwilę później Dean zobaczył biały jedenasto piętrowy  apartamentowiec. Dean pomyślał "Za drogi" .
  Może i dobrze, że tak pomyślał, bo około dwieście metrów dalej stał żółty jedno piętrowy domek z czerwonym dachem widać było dwa okna na parterze i w tym samym miejscu na górze, a między tymi oknami był skromny balkon, a na dole orzechowe drzwi ze złotą klamką.
  Na szczęście na balkonie tego tego domu było widać żółty bristol z czerwonym napisem "SELL"
  - Ładny dom - powiedziała Lilly patrząc się na balkonik domu.
  - Podoba Ci się ?
  - Tak
Dean ruszył po białej żwirowej krętej ścieżce w stronę orzechowych drzwi budynku, ale zatrzymał się pod balkonem i zaczął spisywać numer. Zadzwonił
i w tym samym momencie podbiegła do niego dziewietnastolatka. Lilly pilnie przesłuchiwała się rozmowie.
  - Kupujemy dom ! - Krzyknął Dean rozkładając ramiona do przytulenia.
Lilly wskoczyła w jego objęcia, ale po około pięciu sekundach z nich zeszkoczyła. Stali naprzeciw siebie bez ruchu, bez słowa. Tą chwilę ciszy przerwał czarny samochód marki Rolls-Royce. Para spojrzała się na Mężczyznę w garniturze, który wyszedł z auta.
  - To państwo chcą kupić dom ?
  - Tak to my -powiedzieli razem poczym uśmiechneli się.
  - Widzę para. Dobrze chodźmy podpisać umowę. Po podpisaniu umowy dam wam klucze do domu.

niedziela, 5 lipca 2015

Noc i śniadanie w hotelu. II

  Lilly wstała, po czym spojrzała na łóżko Deana, lecz jego tam nie było. Zaczeła iść w stronę hotelowego salonu, ale nagle uszłyszała jęki. Zaczeła iść śmiało i od razu chciała wejść do pokoju i powiedzieć "no ładnie",  lecz gdy weszła do pokoju na ekranie telewizora zobaczyła kort tennisowy. Zachichotała. 
  A gdy spojrzała na kanapę zobaczyła 25 letniego mężczyznę, o ciemniejszej karnacji, który leżał bez koszulki i było widać jego niezwykle rozwinięty mięsień brzucha, jedyne części garderoby, które miał na sobie to czarne skarpetki i dzińsowe spodnie za kolana na końcu zawijane. Chłopak nie nosił okularów i był ciemnym blondynem.
  Spojrzenia Deana i Lilly połączyły się. Lilly stała jak zachipnotyzowana i cały czas bez przerwy patrzyła prosto w niebieskie oczy meżczyzny
-Już wstałaś ? -Chłopak stanął na przeciwko dziewczyny -Co się tak patrzysz? Dobrze się czujesz?
- Tak, znakomicie się czuję. Jeśli pozwolisz to zjem śniadanie i pójdę.
-  Zostań dłużej. Z samego rana będziesz szła? Śniadanie leży na blacie
  Dean poszedł do kuchni i wziął kanapki z blatu i zaniósł je Lilly. Chłopak powiedział jej, żeby sama jadła, bo on już swoje zjadł. Dziewczyna sprzeciwiła się, a powodem tego było to, że nie dość, że nie ona robiła śniadanie to jeszcze tylko ona ma je jeść, więc Dean był zmuszony zjeść dwie kanapki. Mężczyzna wziął pilot i wyłączył telewizor, z którego cały czas wydobywały się dziwno brzmiące jęki.
  Chłopak znowu badawczo spojrzał na brunetkę o zielonych oczach ubraną tylko w czarną podkoszulkę i prawdopodobnie jakieś majtki.
- Może lepiej nie wychodż teraz sama na ulicę? - Zaczął konwersasję Dean- A jak znowu Cię ktoś napadnie, z taką urodą to może być dość częstę. - Zaśmiał się
- Dziękuje, już dawno nie szłyszałam takiego komplementu, wyjdę na ulicę nie będę Ci cały czas siedzieć na głowie.
- Żaden problem, była dziewczyna wyrzuciła mnie ze swojego domu, więc i tak nie mam osoby do towarzystwa. Przynajmniej dobrze, że mam konto oszczędnościowe. To kupię jakieś mieszkanie dla nas...znaczy dla mnie...znaczy...sam już nie wiem.
- Co prawda też nie mam gdzie mieszkać. Uciekłam rodzicom wczoraj, wkońcu mam 19 lat. A tata się na mnie darł coś w stylu " ślub weż" albo "23 lata, a jeszcze chłopaka nie masz". Więc jak byś mogł wziąć mnie pod swój dach będę szcześliwa.
- Jasne, nie ma problemu.

piątek, 3 lipca 2015

Pierwsze spotkanie. I

Niemożliwe, nieprawdopodobne. Wyrzuciła mnie z domu, włócząc się po nieznanym Los Angeles, trafiłem na cichy park był oświetlony dużą ilością latarni. Widziałem tam tylko dziewczynę średniego wzrostu o brązowych włosach. Wyglądała na smutną. Przecież nikt o 11 w nocy  nie siedzi sam w parku. Pomyślałem, że się dosiądę i tak nie mam lepszego do roboty Przeszedłem przez całkiem pustą ulicę i zacząłem iść w stronę ławki. Lecz nagle zza rogu wyłoniło się dwóch umięśnionych mężczyzn podeszło do niej. Przystanąłem. Zaczęli z nią  rozmawiać. Nagle jeden z nich krzyknął "zaraz dostaniesz" i podniósł na nią rękę. Podbiegłem do niej krzyknąłem "Tylko spróbuj"Odwrócił się do mnie szepnął coś do niej i kopnął ją w kostkę. Dziewczyna krzyknęła z bólu. Wstała i schowała się za moimi plecami jakbyśmy znali się od lat.
 -Zostaw dziewczynę i odejdź, a będziesz miał spokój
 -Nigdy nie zostawię...znajomej w potrzebie
Zdenerwował się. Dean przechwycił rękę skierowaną w jego głowę, skręcił ją i sprowadził go do parteru. Drugi mięśniak chciał już złapać się za dziewczynę, lecz on był szybszy wyjął z kabury,  leżącego już na ziemi mięśniaka, pistolet i wycelował go w drugiego mężczyznę mającego złe zamiary do dziewczyny "puść ją" dodał. Tamten wycofał się do czarnego samochodu, i wsiadł na miejsce pasażera.
 -Kolega na ciebie czeka- Podniósł go i popchnął go w stronę pojazdu.
Gdy mięśniacy pojechali z piskiem opon Dean spojrzał na nieznaną dziewczynę i uśmiechnął się.
 - Dean- wyciągnął rękę w jej stronę.
 - Lilly- Powiedziała nieśmiało i podała rękę chłopakowi.
 - Problemy ?
 - Jak widać.
 - Hotel ?
 - Na godzinę ?- Uśmiechnęła się.
 - Nie.- Zaśmiał się