niedziela, 5 lipca 2015

Noc i śniadanie w hotelu. II

  Lilly wstała, po czym spojrzała na łóżko Deana, lecz jego tam nie było. Zaczeła iść w stronę hotelowego salonu, ale nagle uszłyszała jęki. Zaczeła iść śmiało i od razu chciała wejść do pokoju i powiedzieć "no ładnie",  lecz gdy weszła do pokoju na ekranie telewizora zobaczyła kort tennisowy. Zachichotała. 
  A gdy spojrzała na kanapę zobaczyła 25 letniego mężczyznę, o ciemniejszej karnacji, który leżał bez koszulki i było widać jego niezwykle rozwinięty mięsień brzucha, jedyne części garderoby, które miał na sobie to czarne skarpetki i dzińsowe spodnie za kolana na końcu zawijane. Chłopak nie nosił okularów i był ciemnym blondynem.
  Spojrzenia Deana i Lilly połączyły się. Lilly stała jak zachipnotyzowana i cały czas bez przerwy patrzyła prosto w niebieskie oczy meżczyzny
-Już wstałaś ? -Chłopak stanął na przeciwko dziewczyny -Co się tak patrzysz? Dobrze się czujesz?
- Tak, znakomicie się czuję. Jeśli pozwolisz to zjem śniadanie i pójdę.
-  Zostań dłużej. Z samego rana będziesz szła? Śniadanie leży na blacie
  Dean poszedł do kuchni i wziął kanapki z blatu i zaniósł je Lilly. Chłopak powiedział jej, żeby sama jadła, bo on już swoje zjadł. Dziewczyna sprzeciwiła się, a powodem tego było to, że nie dość, że nie ona robiła śniadanie to jeszcze tylko ona ma je jeść, więc Dean był zmuszony zjeść dwie kanapki. Mężczyzna wziął pilot i wyłączył telewizor, z którego cały czas wydobywały się dziwno brzmiące jęki.
  Chłopak znowu badawczo spojrzał na brunetkę o zielonych oczach ubraną tylko w czarną podkoszulkę i prawdopodobnie jakieś majtki.
- Może lepiej nie wychodż teraz sama na ulicę? - Zaczął konwersasję Dean- A jak znowu Cię ktoś napadnie, z taką urodą to może być dość częstę. - Zaśmiał się
- Dziękuje, już dawno nie szłyszałam takiego komplementu, wyjdę na ulicę nie będę Ci cały czas siedzieć na głowie.
- Żaden problem, była dziewczyna wyrzuciła mnie ze swojego domu, więc i tak nie mam osoby do towarzystwa. Przynajmniej dobrze, że mam konto oszczędnościowe. To kupię jakieś mieszkanie dla nas...znaczy dla mnie...znaczy...sam już nie wiem.
- Co prawda też nie mam gdzie mieszkać. Uciekłam rodzicom wczoraj, wkońcu mam 19 lat. A tata się na mnie darł coś w stylu " ślub weż" albo "23 lata, a jeszcze chłopaka nie masz". Więc jak byś mogł wziąć mnie pod swój dach będę szcześliwa.
- Jasne, nie ma problemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz