poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Dziękuję ci, Melody. XIV

Ashley miała zamiar spać dziś długo, miała dziś wolne, z powodu weekendu. O całej sytuacji z Joe nie wspominała ani Deanowi, ani Lily. Uznała, że nie ma sensu ich denerwować. Nastolatka obudziła się około godziny dziesiątej. Deana i Lily nie było już w domu. Dean zaciągnął Lily do pracy w sekretariacie. Nie była to praca jej marzeń, ale uznała, że nie będzie całymi dniami siedzieć w domu i oglądać telewizję. Ashley powoli i niechętnie wstała z łóżka. Ona by chciała przeleżeć cały dzień oglądając jakiś dobry serial. Zdecydowała, że nie wróci to Patricka. Jest mu wdzięczna, że ją uratował, ale nie chce być z osobą, dla której związek może trwać 15 minut albo godzinę w hotelu. Żadnych stałych związków.
Parskneła. Zawsze tak mówię.
Gdy weszła do salonu panował tam straszny bałagan. Na samym środku stołu leżała spluwa. Na początku się przestraszyła, a potem przypomniała sobie, że mieszka w domu z gliniarzem. Odłożyła ja do komody. Była dość ciężka. Zaczęła sprzątać dom. Oczywiście nie obeszło się bez głośniej muzyki i wizyty sąsiadki Helgi. Jej zdaniem było za głośno.
Wredny szkop...
Zakleła, ale zciszyła muzykę. Nie lubi robić kłopotów, zwłaszcza jej bliskim.
Około dwunastej zadzwonił dzwonek do drzwi. Specjalnie jej to nie zdziwiło, bo umówiła się z Melody. Nie wiedział jednak czy gdzieś wyjdą. Gdy tylko Ashley otworzyła drzwi przyjaciółka wparowała do domu i zaczęła szybko mówić o jakimś dzisiejszym koncercie na stadionie miejskim.
- Nie mam ochoty.
Jak dotąd tak szybko mówiła tak teraz zamarła w połowie słowa.
- Ashley... Nie ma ochoty... Na koncert?- powiedziała powoli
Opowiedziała jej o całej sytuacji z Patrickiem i Joe.
- Ooo, biedactwo moje. Chodź tu.
Wpadła w rozłożone do uścisku ręce Melody.
- Mówiłam, że Cię kocham?
Melody zachichotała. Oby to raz...
Znowu usłyszała dzwonek do drzwi. Teraz była nieco bardziej zaskoczona. Teraz już nikogo się nie spodziewała. Otworzywszy drzwi ujrzała niska, dziewczynę w glanach i skórzanej kurtce. Miała krótkie brązowe włosy i duże niebieskie oczy.
- Patrick jest dupkiem, nie?
Ashley zachichotała. Poznała w niej dziewczynę, która wczoraj pocałował Patrick. Poczuła jak wzbiera się w niej złość. Wymierzyła dłoń w jej lewy policzek, lecz ona zablokowała ja blokując jej rękę ręką z wyprostowanymi palcami, która uderzyła w jej nadgarstek. Ashley wstrząsła ręką z bólu.
- Spokojnie, mała. To wczoraj to było pewnego rodzaju ostrzeżenie. W sumie chciałam ci tylko to powiedzieć. Narazie.
Dziewczyna ruszyła w kierunku metalowej furtki
- Czekaj... - Powiedziała podniesionym głosem
Szatynka odwróciła głowę.
- Co?!
- Może wejdziesz?
Dziewczyna patrzyła na nią chwilę i zaczęła iść z powrotem w stronę drzwi.
Ashley zaczęła wypytywać nieznajomą o Patricka. Zadała dziesiątki pytań.
- Spokojnie - Przeciągnęła - Ja jestem Juliet. A to są moje papierosy. Chcecie?
Wyciągnęła dwa papierosy do połowy w kierunku Ashley i Melody.
- My nie...
- Daj jednego- Ashley przerwała Melody
Dziewczyna spojrzała na nią z pogardą, a Juliet zachichotała.
Była ona Napewno francuską. O ile nie dało się wykryć przy normalnej rozmowie, ale przy mówieniu imienia. Jakby specjalnie chciała pokazać skąd pochodzi. Zaczęła odpowiadać nap pytania Ashley. Po mniej więcej minucie Ashley zaczęła kaszleć.
- Amatorka - Zaśmiała się Juliet
Około trzech godzin minęło im na rozmowach. Melody głównie siedziała cicho. Francuska wyszła mniej więcej pół godziny przed tym jak przyszedł Dean.
- Kto tu palił?
Ashley spochmurniała. To się nie skończy dobrze. Melody zauważyła to.
- Ja - Powiedziała Melody
Dean kazał jej wyjść i na dodatek zganił Ashley za wpuszczanie do domu palących.
Dziękuję Ci, Melody

środa, 27 kwietnia 2016

Coś mocniejszego. XIII

Dean jak zawsze odwiózł Ashley do szkoły. O 8 dziewczyna zaczeła swój dzień szkolny fizyką. Po ostatnim spotkaniu z Patrickiem nastolatka obiecywała sobie nie wiadomo co. Pierwsza lekcja mineła błyskawicznie. Dziewczyna już chciała iść do chłopaka zapytać się na jakim poziomie są ich kontakty. Czy są Przyjaciółmi czy może czymś więcej, lecz gdy już widziała go na korytarzu. Zauważyła, że przytulił i pocałował jakaś dziewczynę, ale bardzo ją to zbulwersowało. Chłopak odszedł od szatynki i zmierzał w stronę Ashley, lecz w tym samym momencie podszedł do dziewczyny chłopak ubrany w niebieski dres i nieśmiało zapytał, czy nie umówi się z nim na kawę. Ta chcąc zrobić na złość Patrickowi zgodziła sie i jeszcze przytuliła Joe, bo tak miał na imię chłopak. Tym razem to Patrick stał jak wryty. Pozostałe lekcję mineły bardzo szybko. Joe zaprowadził Ashley w zaułek za szkołą. I wyjął paczkę skrętów.
  - Masz
  - Nie, dzięki
  - Masz, wiem, że masz mnie w dupie i zgodziłaś się na to tylko dlatego żeby twój chłopak był zazdrosny, więc rób co mówię.
Dziewczyna nieśmiało wzieła bucha i zachowywała się tak jakby robiła to codziennie.
Joe powiedział, że widzą się w klubie Dream w centrum o 21. Ashley bardzo stresowała się tym spotkaniem. Nie wiedziała czego się spodziewać po nowym znajomym, dziewczyna już żałowała że nie porozmiawiała z Patrickiem. O dwudziestej Ashley już wyszła z domu. Pod klubem czekał na nią Joe. Gdy weszli wszystko wygladalo normalnie. Normalny klub z głośną muzyką. Po około 2 godzinach Joe zawołał dziewczynę.
 - Teraz weżmiemy coś mocniejszego.
 - Nie dzięki ja już idę do domu
 - O nie, nie teraz- Joe złapał Ashley i przytrzymał ją przy Ziemi
Dziewczyna wzywała pomocy. Chłopak jednak był nie wzruszony. Wziął szalik i zawiązał na jej ramieniu postukał kilka razy w okolice łokcia wyjął z kieszeni strzykawkę i...Patrick wpadł do małej salki Patrick rzucił się na Joe, tak że on się przewrócił a strzykawka rozbiła się. Postanaiali nie zawiadamiać Policji i pocałowali się.

czwartek, 21 kwietnia 2016

Chłopak Ashley XII

Deana o godzinie piątej nad ranem obudził dżwięk suszarki. Zareagował wielkim zdziwieniem i lekkim poddenerwowaniem. Gdy szedł do żródła dźwięku naturalnie doszedł do łazienki. Zobaczył tam brązowo-włosą kobietę stojaca przy lustze tylem do niego. Zapytał czy to Lilly, ale jak się odwróciła od razu wiedział, że to jest Ashley.
- Ty nie miałaś blond włosów ? - Zapytał ewidentnie rozbawiony sytuacją
 - Ładnie mi ?
 - Pięknie
Ashley uśmiechneła się lekceważąco i odwróciła się z powrotem do lustra układając włosy. Dean miał zapytać po cholerę wstała tak rano skoro idzie do szkoły na dziesiątą, ale nie chciał wzbudzać burd i gdy tylko suszarka się wyłączyła chłopak poszedł spać. Nie pospał długo, bo tym razem obudziła go Lilly o godzinie 7:30 na kawę, bo musiał odwieżć córkę do szkoły. Zaspany zjadł śniadanie wraz z Ashley. Po błyszkawicznie minonych dwóch godzinach. Zeszli na dwór i wszedli do srebno-szarego Porsche i pomkneli do gimnazjum. Wszystkiemu przyglądała się Lilly z uśmiechem na twarzy.
Gdy wrócił Lilly stała przy srebnej kuchence. Dean podszedł do niej po cichu i namietnie pocałował ją w  
kark. Czym spowodował cichy, ledwo słyszalny jęk i ruch głową. Kolejne 6 godzin mineło błyskawicznie. Chłopak juz miał wyjeżdzać po córkę, gdy stojąc przed drzwiami usłyszał dzwonek. Od razu je otworzył. Ujrzał tam Ashley i chłopak za nią stojącego którego prawa ręka spoczywała na prawym ramieniu dziewczyny. Chłopak ubrany był w czarny T-shirt i czarną rozpiętą skórę. Był od niej o głowę wyższy. wzrostem dorównywał Deanowi.
 - Podwiozłem Ashley motorem.- Wyczuwając zaniepokojenie ojca dziewczyny.- Oczywiście w kaskach-dodał.
- Ja myślę - Ashley wślizgneła się do domu pod ręką Deana, który opierał się nią o  framugę ciemnobrązowych drzwi. Wydawało się że dziewczyna pobiegła po Lilly.
Chłopak stał uśmiechnęty przed drzwiami. Tą chwilię napięcia rozładowała Lilly zapraszając chłopaka do domu. Okazało się, że Mike, bo tak miał na imię został chłopakiem Ashley.

poniedziałek, 22 lutego 2016

Bracia XI

 Pierwsze godziny Ashley w domu przy Angels street w Los Angeles minęły na rozmowach z nową rodziną. Świeżo upieczeni rodzice spodziewali się, że dziewczyna będzie nie śmiała i będzie sprawiać problemy. Było wręcz przeciwnie. Nie zamykała jej się buzia. Bombardowała Deana i Lilly pytaniami. Okazało się, że nastolatka lubi siatkówkę i chcę się uczyć, więc już następnego dnia pojechali do gimnazjum, które było połączone z uczelnią wyższą w Los Angeles. Był to piękny, stary budynek w stylu gotyckim, lecz ku zadowoleniu Ashley za kilkuset letnim budynkiem stała równie ogromna hala sportowa. Weszli do szkoły i od razu byli przeszywani spojrzeniami przez wszystkich uczniów w korytarzu.
 - Witam. Pani Brown ? - zapytała dyrektorka placówki
 - Tak
 - Jest pani zainteresowana klasą sportową ?- Podczas tej rozmowy Ashley siedziała podczas, gdy Dean i Lilly stali nad nią jak aniołowie stróże.
 - Oczywiście.
 Pani Coman, bo tak nazywała się dyrektorka gimnazjum, kazała Deanowi i Lilly podpisać dokumenty. Po tym wszystkim udali się do domu. Chłopak zaprosił Bryana na obiad. Po kilkunastu minutach byli już w domu. Lilly wzięła się za podgrzewanie obiadu, bo przygotowała go sobie wcześniej, gdy obiad był już na stole zadzwonił dzwonek do drzwi. Był to oczywiście Bryan.
 - Ashley, poznaj wujka Bryana - Zaśmiał się Dean.
 - Dzień dobry.
 - Cześć, cześć. Dean pozwolisz na chwilę ?
 - Jasne.
Rozmawiali bardzo długą chwilę około półtorej godziny. W końcu zasiedli do obiadu i Dean oznajmił, że Bryan to jej prawdziwy wujek, bo on i wojskowy są braćmi. Stało to się tak, że Bryan jest adoptowany. Bryan i Ashley oczywiście poznali się lepiej.

poniedziałek, 1 lutego 2016

Rodzina X

 Po wczorajszym koncercie Younga, Dean zaprosił Briana na dobre, bawarskie piwo. Chłopak nie chcąc łamać przepisów został u nich na noc. Pierwsza wstała Lilly i zrobiła apetycznie wyglądające i równie dobrze smakujące kanapki. Obudzony przez Lilly Dean przez przypadek obudził już lekko śpiącego wojskowego. Wszyscy  z chęcią zjedli, a dziewczyna wydawało się, że chcę żeby Brian jak najszybciej wyszedł. Jakby chciała pogadać z Deanem o czymś,  o czym mogli wiedzieć tylko oni. Po kilkunastu minutach. wojskowy, ku uciesze dziewczyny, wyszedł.
 - Dean...- zaczęła  nieśmiało Lilly
 - Tak ?
 - Bo... Ja...
 - Wyduś to z siebie.
 - Bo ja chcę mieć dziecko. -Powiedziała szybko Lilly
 - Sko...- Nie skończył Dean.
 - Czekaj.- Wtrąciła się ostro- Ale ja jestem...
 - Rozumiem. Myślisz o adopcji ?
 - Tak, o 15 letniej dziewczynie.
Rozmawiali o tym jeszcze około trzydziestu minut i bez wahania pojechali do ośrodka adopcyjnego w Los Angeles. Jechali aż trzy godziny, ponieważ wyjechali w  godziny szczytu. Dojechali około godziny szesnastej. Gdy weszli powitała ich grubsza około czterdziestoletnia pani w czarnych włosach. Poszli z nią do gabinetu i wypełnili dokumenty dotyczące adopcji. Pani Human's, bo tak miała na nazwisko dyrektorka ośrodka, pokazała im wszystkie 15-nastoletnie dziewczyny. Lilly od razu w oko wpadła blondynka w prawym dolnym rogu.
 -Ah, Ashley Brown. Chyba jedyna pozytywna dziewczyna w tym ośrodku.
 - Jesteśmy pewni- powiedziała Lilly, nawet nie pytając Deana o zdanie, bo w jego oczach widziała, że też jest do niej przekonany.
Po kilku minutach weszła najpierw Pani Human's, a tuż za nią Ashley.
 - Yyy... Cześć- wyjąkała Ashley
 - Cześć - Odpowiedzieli razem
 Następnie ruszyli do domu. Rodzina musiała zrezygnować ze spokoju rodzinnego.

sobota, 30 stycznia 2016

Nowa znajomość IX

 Dean oczywiście, gdy w wsiadł do samochodu od razu zadzwonił na policje i wysłał im współrzędne przez specjalną aplikacje policyjną. Chłopak swoim samochodem i umiejętnościami bez problemu zajechał drogę Lilly, która nawet nie zdążyła wyjechać z lasu. Wyskoczył z samochodu i pobiegł do dziewczyny otwierając żółte drzwi jej samochodu. Ujrzał tam zapłakaną brunetkę. Przez chwilę nie wiedział co powiedzieć.
 - Ja ci wszystko wyjaśnię
 - Nie chcę twoich wyjaśnień! - odpowiedziała Lilly, chcąc od razu zatrzasnąć drzwi.
 - Ten pustak, który napadł na ciebie w parku - Dean zablokował drzwi swoją ręką- zobaczył, że wtedy spotkałaś się z Jasmine. Pomyślał, że jesteście przyjaciółkami i wiedząc, że ja Cię obronie to chciał się zemścić na niej. Chciał ją zgwałcić. Wtedy przyszła jej siostra i powiedziała co się dzieje.
 -Rozumiem - powiedziała dziewczyna i tak wściekła na Deana w międzyczasie minął ich radiowóz jadący na sygnale.
 - Jeśli już wszystko sobie wyjaśniliśmy to zobacz co ja tu mam.- Chłopak z tylnej kieszeni wyjął dwa bilety na koncert Younga G, jego czarnoskórego przyjaciela, który jednocześnie był ulubionym wykonawcą Lilly.
 Dziewczyna chciała krzyknąć z radości, lecz chyba przypomniała sobie o tym co stało się kilkanaście minut temu. Dean podjechał załatwiać czynności operacyjne w hali. To co zobaczył wstrząsnęło nim. Ujrzał jego kolegę prowadzącego Ericka do radiowozu. Podbiegł zapytać co się stało, a  tamten powiedział, że tym "mięśniakiem" był tak naprawdę jego bliski kolega. Stał jak wryty dopóki nie podeszła do niego Jasmine i nie spytała co się stało. Starała się go pocieszać, lecz tak naprawdę to nic nie dało. Po tym wszystkim Dean miał ochotę tylko odstresować się na koncercie przyjaciela.

                                                                               ****

 Koncert zaczął się punktualnie o 19. Na stadionie miejscowej drużyny Los Angeles Galaxy. Gdy zaczął się koncert Young od razu poznał Deana. Już podczas pierwszej piosenki podał rękę Lilly i wziął ją na scenę. Chłopak nie zdając sobie sprawy z tego co robi pod koniec piosenki krzyknął "Brawo Mike". Kilka osób od razu zasypało go natrętnymi pytaniami. Narzucający się ludzie nie tylko denerwowali go, ale jak się okazało także wojskowe siedzącego tuż obok Deana.
 -Odpieprzcie się od niego- Wstał w zbulwersowany wojskowy.
 - Bo co mi zrobisz ?
 - To.- Wzruszył oczami i potraktował go mocnym prawym sierpowy.
 Zgromadzenie wokół nich natychmiast się rozeszło
 - Dzięki -Powiedział Dean. Wyciągnął rękę- Dean jestem.
 - Nie ma za co. Bryan
Dean poczuł żelazny uścisk, ale nie był on jakimś cieniasem. W końcu pracował w policji. po koncercie chłopak poszedł powspominać dawne czasy z Mike'em.

piątek, 22 stycznia 2016

Jednoznaczna sytuacja VIII

  Lilly zapomniała już o tych wszystkich wydarzeniach z Jasmine i jej siostrą. Właśnie oglądała z Deanem telewizję. Usłyszeli nagle dzwonienie dzwonkiem i głośne dobijanie się do drzwi.
- Ja otworzę. -Powiedział niewzruszony Dean
Dean długo nie wracał i zdenerwowana Lilly poszła zobaczyć co się stało, gdy doszła do przedpokoju nie ujrzała nikogo. "Jasmine" pomyślała. Wracając do salonu wyciągnęła telefon i napisała mu SMS'a z zapytaniem gdzie jest. Pisząc go o mało nie wpadła na sofę. Otrzymała natychmiastową odpowiedz "Zaraz będę".
  Dean pędził już swoim czarnym samochodem wymijając kolejne auta. Nie jechał sam, jechał z Adrianną, która ewidentnie wskazywała mu drogę. Z piskiem opon zatrzymali się pod jakąś opuszczoną halą produkcyjną. Gdy wyszli z samochodu usłyszeli krzyki i zawołania o pomoc. Unosił się tam dziwny odór nie do opisania. Dziewczyna pokazała Deanowi palcem drogę, gdy weszli do hali w środku lasu. Pełno było tam jakiś maszyn i stołów. Na końcu hali ujrzał wijącą się na podłodze nagą dziewczynę nad nią stał ubrany w czarny dres mężczyzna z nożem. Obydwoje, ani ich nie dostrzegli, ani nie usłyszeli. Ta dziewczyna to była Jasmine. Związana była za nadgarstki i za kostki.
  Lilly zaciekawiona gdzie jest Dean bawiła się swoim nowym telefonem. Trafiła na aplikacje "Gdzie jesteś ? ". Wystarczyło w niej wpisać numer telefonu i od razu na ekranie pokazywało się miejsce położenia. Dziewczyna nie wiedziała czy ta aplikacja działa. Utwierdziła się w swoich przekonaniach, gdy jak wpisała numer telefonu Deana pojawił się gęsty las i opuszczona hala. "Absurd" pomyślała, ale z ciekawości pojechała we wskazane miejsce. Jechała mniej efektywniej niż Dean swoim fiatem. Mapa na telefonie cały czas wskazywała to samo miejsce. Powoli zatrzymała się pod halą i ku jej zaskoczeniu stało tam auto chłopaka. Powoli wyszła z samochodu, a było to spowodowane tym, iż trochę się bała. Nie było słychać już tych błagalnych krzyków co towarzyszyły przyjazdowi Deana. Prawdopodobnie gdyby Lilly je słyszała nigdy nie wyszłaby z tego samochodu. Gdy weszła do hali widziała Deana, który leżał przy nagiej dziewczynie i rozwiązywał jej węzeł, ale z perspektywy Lilly było widać jakby chłopak dobierał się do Jasminne. Dziewczyna od razu wybiegła z hali i zapłakana ruszyła z lasu. Dean naturalnie pobiegł za nią i ruszył w pościg swoim samochodem. Niestety, Lilly nie zauważyła mężczyzny z nożem, który leżał w rogu sali.